wtorek, 28 lipca 2015

Rozdział 2. " Kartą, czy gotówką ? "

poniedziałek, 13.07.2015
                                                      *Molly*

- A..ale jak to?- zapytałam. Nie wiedziałam co robić. Stałam na środku lotniska z otwartą buzią.
- Niech pani patrzy - odpowiedziała kobieta i wskazała palcem na ogromny zegar.
- Na moim jest inna godzina...- odparłam. Emily miała też ten sam czas.
-  Yyyyy... Molly.... To my mamy zły czas... - odparła Em.
- Skąd wiesz? - spytałam
-Bo tylko nasze zegarki mają ten czas- wskazała głową na chłopaka, który znikąd pojawił się obok niej i pokazał mi swój telefon. Była na nim godzina 22:43. To dziwne...
- Wie pani.. Jak pani chce.. Może pani... Polecieć jutro..-odparła lekko speszona kobieta.
- A o której jest lot do Australii..?
- O  6:00 -odpowiedziała
- Dobrze - uśmiechnęłam się. Uśmiech prawie od razu zszedł mi z twarzy gdy zorientowałam się, że w moim ogródku leży trup, a ja mam tam spać. Zawsze bałam się zombie... A przed moim domem leży jakiś zdechlak.
Byle tylko nie ożył... Chociaż.. Mógłby. Przecież to mój ojciec... Z jednej strony chciałabym, żeby się tak stało... A z drugiej..... Masa zielonych trupów chodzących po ulicy i niszczących wszystko co ma na swojej drodze... Bała bym się... Chyba nie zasnę całą noc... Będę stała pod drzwiami z miotłą w ręce. Emily zauważyła mój niepokój i szepnęła mi do ucha:
- Możesz zanocować u mnie
Ucieszyłam się. Byłam jej za to wdzięczna.
- To.... Kartą czy gotówką?- zapytała sprzedawczyni. Że co?! Czy ja muszę płacić jak miałam już zarezerwowany bilet?! Jak widać tak... Tyle, że nie mam ani karty ani pieniędzy.. Karty jeszcze nie mam, a pieniędzy za mało...
- To ja płace - odparła moja przyjaciółka.
Spojrzałam na nią. Co ona robi... Nie wiem czy dziękować jej za to że za mnie płaci. Raczej powinnam się na nią fochnąć za to, że tak jakby "wyrzuca" mnie z kraju. Ona chyba chce, żebym wyjechała..
- No chodź już- Em pociągnęła mnie za rękę w stronę wyjścia.
Zanim się obejrzałam już siedziałam w taksówce.
             .                 .                    .                    .                    .                          .                                .
 Byłyśmy już pod domem Emily. Spojrzałam na mój dom. Już do niego nie wrócę.. Chwila..! Ktoś jest w moim ogródku.. Nie potrafiłam nic powiedzieć.. Nawet krzyknąć.. Nagle, odwrócił się w moją stronę. Gdy mnie zobaczył, uciekł. Zapamiętałam tylko jego postawione do góry blond włosy i czarne ubrania...

7 komentarzy:

  1. Ło ło ło. Co to ma być ?!
    SUUUPER, CZEKAM NA NEXT !

    OdpowiedzUsuń
  2. He he to najgorszy rozdział świata... ( Odpowiadam na pytanie ) Przy najmniej tak wyszedł.

    Czekaj to się może doczekasz. :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Lukeeeee !!!!
    Superr :D Weny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super! Wait... ona nazwała swojego zmarłego ojca zdechlakiem? XD Super, ciekawa fabuła i wgl... Czekam na następny rozdział ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;) Nie wiedziałam jak napisać, żeby się za bardzo nie powtarzać, a po Molly się można wszystkiego spodziewać xd.

      Usuń
  5. O matko! To był Luke??
    No nieźle !
    Super! A te zombie to wprowadziły humoru do tego rozdziału. Czad :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak, to był Luke. ;)
    Dzięki ;D

    OdpowiedzUsuń